VERICTUM – X-Block, X-Bulk Silver, X-Fuse

Otrzymałem ostatnio do odsłuchów kilka urządzeń debiutującej na polskim rynku marki Verictum. Właścicielem brandu jest spółka Commercial Technology Group. Nazwa Verictum, jest to złożenie dwóch słów Veri ictum, co w języku łacińskim oznacza prawdziwy wpływ. Z kolei Technologia X to marketingowe określenie dla rozwiązań opracowywanych przez inżynierów firmy. Oferta składa się z trzech urządzeń przeznaczonych do filtracji zakłóceń EMI/RFI oraz dwóch typów bezpieczników. Dodatkowo producent przygotowuje własnej konstrukcji absorbery, łączące zalety rollerblocków oraz typowych konstrukcji stożkowych. Firma Verictum została założona osoby z bardzo dużym doświadczeniem w branży elektrycznej i elektroenergetycznej, a jednocześnie pasjonatów audio. Ta ostatnia uwaga jest bardzo ważna, często zdarza się bowiem, że produkty zaprojektowane perfekcyjnie z punktu widzenia czysto inżynierskiego niekoniecznie grają tak, jak od nich oczekujemy. Koniecznym jest połączenie jakości projektu z dużym doświadczeniem stricte audiofilskim.
W przypadku Verictum oba warunki zostały spełnione i mogę z czystym sumieniem napisać, że to słychać. Mało tego, efekty zastosowanie rozwiązań  są ewidentne a skala wnoszonych zmian niebagatelna.

Verictum X-Block

X-Block firmy Verictum

Verictum X_Block

X-Block jest pasywnym filtrem EMI/RFI, wstępnie wycenionym na kwotę rzędu 1.500zł. Finalna cena zależeć będzie od ostatecznego wykończenia produktu. Z wyglądu jest to klasyczna kostka, wielkości 14x18x4 cm, którą najlepiej położyć na sekcję zasilającą dane urządzenie. Ponieważ jest to absolutna nowość w ofercie firmy, muszę nadmienić iż miałem u siebie wersję przedprodukcyjną, ostateczna będzie wyglądała trochę inaczej.

Na początku jestem winien parę słów wyjaśnienia. Użytkując w swoim systemie od lat płytki Holfi The Magician mam świadomość, że wpływ tego typu pasywnych „modyfikatorów” pola elektromagnetycznego jest słyszalny, przy czym jego skala w istotny sposób zależy od klasy systemu. W moim systemie Audio Research Reference, napędzającym bardzo analityczne kolumny Harpia Louis, instalacja kilku płytek Holfi powoduje wyczuwalną poprawę głębi, precyzji oraz klarowności obrazu dźwiękowego. Nie określiłbym jednak skali tego wpływu jako rewolucyjnej. Instalując X-Blocka nie spodziewałem się więc wielce spektakularnych efektów, sądziłem że owszem będzie lepiej niż z samymi płytkami Holfi, ale szczerze mówiąc nie miałem pojęcia jak duża będzie to różnica. Ale już po paru sekundach odsłuchu muzyki z działającym X-Blockiem doznałem czegoś co w języku audiofilskim określa się jako „opad szczęki”;-) Skala zmian wnoszona przez X-Blocka jest na tyle duża, że w zasadzie powrót do odsłuchów bez niego staje się niemożliwy. X-Block transformował brzmienie systemu ARC na znacznie wyższy poziom. W bardzo jedwabisty i plastyczny sposób usunął wszelkie granulacje i nieczystości na średnicy, a jednocześnie w żaden sposób nie rozjaśnił ani nie odchudził brzmienia. Poprawił dźwięk w zasadzie we wszystkich aspektach, nie wyłączając dynamiki, zwłaszcza w skali mikro. Szczególne znaczenie ma poprawa w zakresie czystości i naturalności barwy jak i znakomite poukładanie na scenie instrumentów. W efekcie scena nabrała jeszcze większych rozmiarów, pojawiło się na niej mnóstwo powietrza, a cały dźwięk nabrał znacznie większej swobody. Najprościej opisałbym ten efekt jako lepsze oderwanie dźwięku od kolumn i wyczuwalny krok w likwidacji bariery pomiędzy słuchaczem a wydarzeniami rozgrywającymi się na scenie. W zasadzie polepszeniu uległy wszystkie aspekty dźwięku, łącznie z rozciągnięciem i wzmocnieniem kontroli basu.

Testując różne urządzenia często poprawa jednego aspektu dźwięku okupiona jest utratą części innych zalet. W tym przypadku nic takiego nie wystąpiło, nie ma obszaru, w którym brzmienie mogłoby zostać obiektywnie czy nawet subiektywnie uznane za gorsze. Efekt X-Blocka słychać po jego położeniu na każdym elemencie toru, przy czym subiektywnie największa skala zmian wystąpiła na źródle CD. Skala zmian wnoszonych przez to urządzenie jest bezprecedensowa i wielokrotnie przekracza choćby efekty stosowanych przeze mnie na co dzień płytek Holfi The Magician. Cena rzędu 1.500zł, która na pierwszy rzut oka wydaje się wysoka; po analizie wnoszonych zmian staje się nie tylko akceptowalną ale wręcz okazyjną. Zastosowanie X-Blocka w systemie aspirującym do miana hi-end wydaje się w mojej ocenie nieodzowne. Jak dla mnie X-Block to odkrycie roku i zasłużony tytuł BEST BUY.

Zalety:

+ zdecydowana poprawa gładkości i czystości dźwięku
+ bardziej aksamitna, analogowa i jednocześnie klarowna barwa
+ bardziej naturalna reprodukcja wokali
+ większe wyrafinowanie i kultura dźwięku
+ większa przejrzystość dźwięku
+ bardziej wyraźna separacja instrumentów
+ lepsze różnicowanie planów
+ głębsze zejście na dole pasma
+ poprawa artykulacji i kontroli basu
+ brak wpływu na bazową równowagę tonalną
+ brak jakichkolwiek słabości, poprawa praktycznie wszystkich aspektów brzmienia

Verictum X-Bulk Silver

x-bulk - verictum

verictum x-bulk silver

X-Bulk Silver jest pasywnym filtrem EMI/RFI, wycenionym katalogowo na 4.200zł. W chwili obecnej, z racji trwającej promocji nazwijmy ją umownie „first minute” można go nabyć za kwotę 3.500zł. Urządzenie ma kształt walca, obudowa jest wykonana z egzotycznego drewna merbau i włókna węglowego. To ostatnie ma oczywiście uzasadnienie czysto inżynierskie, karbon posiada znakomite właściwości filtrujące zakłócenia. Urządzenie prezentuje się bardzo efektownie i zarazem elegancko. Ale jak dla każdego ortodoksyjnego audiofila, wygląd ma dla mnie marginalne znaczenie, liczy się wyłącznie wpływ danego urządzenia na dźwięk;-)

W przeciwieństwie do znajdującego się całkowicie poza obwodami elektrycznymi X-Blocka, X-Bulka podłącza się bezpośrednio do masy na obudowie sprzętu lub do masy ujemnego zacisku głośnikowego wzmacniacza, gniazda RCA, coaxial lub XLR. Przyznam szczerze, iż moje dotychczasowe doświadczenia z filtrami tego typu były bardzo skromne, w zasadzie ograniczały się do instalowanego pomiędzy wzmacniacz a głośniki filtru Enacom SP Cord. Mówiąc wprost nie byłem zachwycony jego działaniem, Enacom powodował pewnego rodzaju kliniczność, nadmierne przeczyszczenie, w efekcie którego wysokie tony sklejały się w jeden monotonny świst, a całość brzmienia stawała się zbyt rozjaśniona. Przystępowałem więc do odsłuchów X-Bulka z pewnego rodzaju może nie uprzedzeniem, ale na pewno dystansem. Tym większym, iż cena oferowanego urządzenia jest o rząd wielkości większa. Na pierwszy ogień rzuciłem do testu to co mam w systemie najlepszego czyli mocno tuningowany przez firmę dc-components ARC CD 7. Być może właśnie z racji wielu dokonanych w nim modyfikacji połączenie to nie przyniosło spodziewanych efektów, owszem słychać było różnice ale ich skala oraz kierunek zmian w dźwięku nie przekonywały do zakupu urządzenia. W konsekwencji podłączyłem X-Bulka do pracującej na lampach KT120 końcówki mocy. Okazało się, że nie wziąłem pod uwagę, iż ma ona konstrukcję dual-mono, podpięcie filtra do tylko jednego kanału nie powodowało istotnej poprawy dźwięku. Zaistniała więc konieczność podpięcia drugiego X-Bulka. Dopiero po jego instalacji można było dokonać rzetelnej i obiektywnej oceny drzemiącego w nim potencjału. Jak praktycznie wszystkie urządzenia audio X-Bulk wymaga kilkugodzinnej rozgrzewki, w trakcie której niejako dopasowuje się do reszty toru.

W przeciwieństwie do X-Blocka, który natychmiast po aplikacji poprawiał dźwięk we wszystkich aspektach; podłączenie dwóch X-Bulków nie dało jednoznacznie pozytywnych rezultatów, natomiast nie da się zaprzeczyć, że wpływ urządzeń na całościowe brzmienie systemu ARC był bardzo duży. Brzmienie nabrało niesamowitej szybkości, można rzec że wręcz żywiołowości. Oddanie fazy ataku wszelkich instrumentów rytmicznych stało się bardziej czytelne. Uderzenia stopy perkusisty były szybsze i lepiej zdefiniowane, blachy perkusji miały w sobie znacznie więcej energii, całościowo czuć było znacznie większą ekspresję dynamiczną. Wpływ X-Bulków na brzmienie końcówki przypominał efekt który wystąpił po podłączeniu do niej sieciówki Nordost Valhalla. Dźwięk stał się jeszcze bardziej precyzyjny, instrumenty lepiej rozseparowane i poukładane na scenie, ich bryły były lepiej zdefiniowane. Odniosłem też wrażenie dalszego powiększenia sceny dźwiękowej, zwłaszcza w aspekcie szerokości jak i lepszego różnicowania planów. Generalnie słychać było więcej informacji natury czasoprzestrzennej, czyli niewątpliwie poprawiła się rozdzielczość dźwięku. Było to jednakże okupione pewnym schłodzeniem i spadkiem nasycenia barwy oraz wyczuwalnym rozjaśnieniem. To ostatnie nie było jednakże związane z jakimkolwiek wyostrzeniem, wysokie tony prezentowane były w sposób bardzo gładki i czysty. Analizując drugi skraj pasma odniosłem wrażenie, że X-Bulki nieco ograniczają od dołu pasmo przenoszenia, koncentrując się na przekazaniu fazy ataku instrumentów, która ma miejsce w wyższym podzakresie basu. Wydaje mi się, że w przeciwieństwie do X-Blocka, którego aplikację oceniam jako bezwzględnie konieczną w przypadku X-Bulka czy X-Bulków wiele zależeć będzie od charakteru brzmienia poszczególnych elementów systemu, osobistych upodobań słuchacza oraz repertuaru muzycznego. Poproszona o pomoc o w ocenie działania X-Bulków moja 15-letnia córka; przesłuchawszy kilka płyt Dream Theater, Iron Maiden, Kultu oraz Metalliki; stwierdziła bez cienia zawahania i jakichkolwiek wątpliwości, iż woli dźwięk systemu wraz z X-Bulkami. Pragnę w tym miejscu dodać, iż córka pomimo młodego wieku jest bardzo osłuchana, gdyż uczestniczy we wszelkiego typu audiofilskich wydarzeniach odbywających się bardzo często w moim domu i; w przeciwieństwie do autora recenzji; dysponuje nienaruszonym przez ząb czasu słuchem;-).

Reasumując X-Bulk sprawdzi się w aplikacji z ciepło i gęsto brzmiącymi urządzeniami; których nie cechuje nadmierna analityczność; wymagającymi przyspieszenia i większego zdyscyplinowania.

Zalety:

+ niesamowita poprawa dynamiki, szybkości oraz kontroli dźwięku
+ jeszcze większa ilość powietrza
+ wzrost rozdzielczości i detaliczności
+ lepsza definicja kształtów i konturów poszczególnych instrumentów
+ poprawa separacji i bardziej wyraźna lokalizacja poszczególnych instrumentów
+ poprawa stabilności i powiększenie sceny dźwiękowej
+ lepsza separacja poszczególnych planów
+ poprawa gładkości wyższych rejestrów

Wady:

– wyczuwalne odciążenie najniższego wolumenu
– pewne schłodzenie i rozjaśnienie dźwięku
– nadmierne rozwodnienie, przepłukanie barwy

Bezpieczniki Verictum X–Fuse

X_Fuse Verictum

Bezpiecznik do sprzętu audio X-Fuse

Opis bezpieczników zacznę tym razem cytatem ze strony producenta:

Bezpieczniki X-Fuse dostępne są w dwóch wersjach rozmiarowych 5*20mm oraz 6,3*32mm. Wersje szybkie i zwłoczne są w tych samych cenach, które wynoszą odpowiednio 430zł i 480zł. Styki bezpieczników, w przeciwieństwie do wielu innych, nie są niklowane, lecz są pokryte odpowiednio dobraną, grubą warstwą czystego srebra, aby zapewnić jak najlepsze przewodzenie. Każdy z bezpieczników jest ręcznie polerowany w celu zmaksymalizowania powierzchni kontaktu z gniazdem i ograniczenia strat. Bezpieczniki są również poddawane kontrolowanej komputerowo, etapowej
i wielogodzinnej kriogenizacji. Proces ten stabilizuje strukturę cząsteczkową przewodnika i jak zapewnia producent istotnie wpływa na parametry elektryczne oraz znacząco poprawia dźwięk. Każdy bezpiecznik X-Fuse jest dodatkowo ręcznie owijany opracowanym przez Verictum, odpowiednio przygotowanym materiałem, który tłumi drgania i izoluje bezpiecznik.”

Według producenta są to najbardziej zaawansowane bezpieczniki na rynku. Produkcja X–Fuse nie ma; jak w przypadku większości konkurentów; charakteru przemysłowego. Większość procesów takich jak polerowanie i owijanie materiałem dokonywana jest w sposób ręczny, wymaga więc sporego nakładu pracy i oczywiście czasu. W efekcie nie istnieje możliwość produkcji wielkoseryjnej, co niewątpliwie musi przekładać się na finalną cenę bezpiecznika, którą skalkulowano na poziomie droższego z dwóch bezpieczników Synergistic Research. Producent ma w ofercie również tańszy bezpiecznik X–Fuse X2, który kosztuje odpowiednio 270zł w wersji 5*20mm oraz 320zł w wersji 6,3*32mm. Nie był on jednak poddany formalnej procedurze odsłuchowej. W skrócie mogę opisać go jako bardzo neutralny i szybki, lecz nie posiadający tej ilości ciepła i nasycenia która cechuje X–Fuse.

W przeciwieństwie do filtrów RMI/EMI, moje doświadczenia związane z odsłuchami bezpieczników są dość bogate. Nie dalej jak dwa, może trzy miesiące temu miałem okazję dokonywać porównań kilku uznanych za najlepsze na rynku bezpieczników. Zdecydowanym zwycięzcą tamtych odsłuchów okazał się bezpiecznik firmy HiFi Tuning z serii Supreme, który pozostawił w pobitym polu zarówno Furutecha TF jak i Synergistic Research Red oraz SR20 Quantum. Mając świeżo w pamięci zmiany wprowadzane w brzmieniu mojego systemu przez wyżej wymienione bezpieczniki wielką ciekawością przystąpiłem do odsłuchów X–Fuse. Bezpieczniki zostały zainstalowane w przedwzmacniaczu i końcówce mocy z serii ARC Reference. Po około dwóch dobach wygrzewania przystąpiłem do formalnych przesłuchań, przy użyciu tego samego co zwykle repertuaru muzycznego. Od razu okazało się, że X–Fuse jest silnie kierunkowy, jego brzmienie w istotny sposób zależy od sposobu instalacji. Jest to niewątpliwa zaleta, pozwalająca na dopasowanie dźwięku do indywidualnych preferencji słuchacza jak i specyfiki dźwiękowej konkretnego urządzenia. Na obudowie bezpiecznika znajduje się przypominający wyglądem strzałkę logotyp Vi. W moim systemie lepiej sprawdziło się ustawienie, w którym podstawa litery V skierowana było w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara, czyli mówiąc prosto prawoskrętnie. W takiej aplikacji set X–Fuse zaprezentował dźwięk niesamowicie plastyczny, bardzo ciepły wręcz kremowy. Fenomenalna była zwłaszcza prezentacja wokali, które miały stosowną masę, nasycenie ale i znakomitą namacalność. Szczególne wrażenie wywarł na mnie głos Kazika w utworze „Parada wspomnień” z płyty „Your Eyes”. Był pełen rozmaitych odcieni, bardzo zmysłowy, wręcz transowy. W tym aspekcie X–Fuse pozostawił w pobitym polu wszystkie wcześniej słuchane bezpieczniki; włączając w to HiFi Tuning Supreme. Scena kreowana przy użyciu setu X–Fuse miała delikatną tendencję do koncentracji wydarzeń na środku, dało się też odczuć, iż wraz z postępem w głąb maleje ekspansywność wychodzenia dźwięków poza oś głośników. Przyznam szczerze, że w pierwszej chwili nie byłem w stanie uwierzyć, że w bezpiecznikach w roli przewodnika zastosowano srebro, brzmienie kojarzyło mi się ewidentnie z najwyższej klasy miedzią. X–Fuse jest wolny od jakiegokolwiek rozjaśnienia, można wręcz określić go jako minimalnie przyciemniony, choć i to jest pewne uproszczenie. Wrażenie to wynika z bardzo ciemnego tła, z którego wyłaniają się wszelkie wydarzenia muzyczne. Góra pasma jest bardzo delikatna, aksamitna i jedwabista ale nie pozbawiona blasku.

Największą zaletę X–Fuse stanowi jego nasycona, wręcz gorąca barwa. Wydawać by się mogło, że takie zestrojenie może powodować wrażenie nadmiernej lepkości oraz pewną unifikację problemy z różnicowaniem kolorytu poszczególnych instrumentów, jednakże niczego takiego nie odnotowałem. W mojej ocenie to właśnie set X–Fuse okazał się zwycięzcą jak chodzi o prezentację barwy fortepianu, która była pozbawiona jakiejkolwiek szklistości. Przyznam szczerze, że tak brzmiący fortepian słyszałem w ostatnim czasie jedynie z gramofonu Transrotor La Roccia, a to chyba stanowi najlepszą rekomendację dla X–Fuse. Oprócz barwy referencyjna była również gładkość dźwięku i to w absolutnie całym zakresie pasma. Jeśli miałbym wskazać jakiekolwiek mankamenty w dźwięku X–Fuse to jest nim nieznaczne ograniczenie rozdzielczości. X–Fuse w delikatny sposób zagęszcza scenę, powoduje pewnego rodzaju filtrację subtelnych mikroinformacji, koncentruje się na przekazaniu klimatu muzyki definiowanego przez aspekty stricte barwowe. Podobnie wygląda kwestia proporcji pomiędzy fazą ataku oraz wybrzmieniami poszczególnych instrumentów. X–Fuse łagodzi nieco transjenty, w zamian za to cyzeluje wszelkiego rodzaju wybrzmienia. Uderzenie stopy perkusji oceniłem jako lekko złagodzone, natomiast wszelkiego typu wybrzmienia, w tym naturalność dźwięku naciąganej skóry były doprawdy referencyjne. Podobne uwagi dotyczyły brzmienia gitar, szarpnięcia strun prezentowane były w sposób lekko złagodzony, osłodzony, natomiast feeria odcieni wybrzmień pudła była wprost oszałamiająca. Po dłuższej analizie doszedłem do wniosku, że jest to spowodowane pewnego rodzaju dociążeniem dolnego zakresu średnicy, ten zakres pasma został potraktowany przez konstruktorów z wielka atencją. Przez kilka pierwszych godzin odsłuchu miałem wrażenie, że X–Fuse w minimalny sposób ogranicza pasmo przenoszenia najniższego basu, jednakże po głębszym zastanowieniu się doszedłem do wniosku, że jest to skutek wyżej opisanego uprzywilejowania dolnego podzakresu średnicy, który w pewien sposób dominuje nad resztą pasma. Jeśli miałbym więc mieć jakiekolwiek uwagi do prezentacji basu, ograniczę je do stwierdzenia, iż mógłby być nieco bardziej konturowy a i odrobina więcej ataku też by mu nie zaszkodziła. Podsumowując, prawoskrętne ustawienie pomimo pewnych subtelnych ograniczeń pozostawiło po sobie niesamowite wrażenia zwłaszcza w dziedzinie subiektywnie ocenianej muzykalności i umiejętności przekazania emocji zawartych w muzyce. W mojej czysto prywatnej ocenie w tym ustawieniu X–Fuse jest najlepszym ze znanych mi bezpieczników. Być może na taką ocenę ma wpływ sygnatura brzmieniowa systemu ARC, w którym każdy gram ciepła jest na wagę złota, tym niemniej wydaje mi się, iż w większości aspektów X–Fuse jest co najmniej tak samo dobry; o ile nie lepszy; niż dotychczasowa referencja czyli HiFi Tuning Supreme, a w aspektach związanych z odtworzeniem barwy i subiektywnie definiowaną muzykalnością góruje nad nim w sposób zdecydowany. Jak dla mnie kolejny BEST BUY.

Zalety:

+ bardzo ciepła i nasycona barwa
+ ciemne tło
+ znakomita gładkość dźwięku
+ dopieszczony, ciepły wokal o wielu odcieniach
+ naturalna, wolna od szklistości barwa fortepianu
+ duża spójność dźwięku
+ więcej wybrzmień np perkusji przy słabszym ataku
+ emocje płynące ze słuchania muzyki

Wady:

– słabszy atak perkusji, ale lepsze wybrzmienia pudła
– pewien brak rozdzielczości
– ograniczona szerokość sceny na tylnych planach

Z czysto audiofilskiej ciekawości oraz wewnętrznego imperatywu rzetelności wobec czytelników dokonałem także sesji odsłuchowej przy ustawieniu lewoskrętnym. Dało ono dźwięk bardziej dynamiczny i rozdzielczy ale odczuwalnie mniej gładki. W tym sensie brzmienie było bardziej neutralne, ale pozbawione znacznej części magii cechującej ustawienie prawoskrętne. W tym ustawieniu dało się odczuć większy niż w przypadku odwrotnego połączenia poziom zabrudzeń i granulacji na średnicy. Oceniłem, iż w moim systemie zdecydowanie lepiej sprawdza się ułożenie prawoskrętne.

Zalety:

+ lepszy atak, ostrzejsze uderzenie a mniejszy pogłos np skóry bębna czy pudła gitary
+ większa niż w ustawieniu prawoskrętnym dynamika; zarówno w skali makro jak i mikro

Wady:

– bardziej nerwowy wokal
– lekkie zawyżenie tonacji, akcent bardziej na przełom wyższej średnicy i góry
– mniej nasycenia barwy
– więcej niż na zabrudzenia na średnicy

Podsumowanie:

Testy rodziny X zajęły mi dobre dwa tygodnie, ale z całą odpowiedzialnością za słowa stwierdzam, że nie był to czas zmarnowany. Całość oferty firmy sprawia wrażenie świetnie przemyślanej, pomiędzy poszczególnymi urządzeniami panuje wielka synergia, widać że nie jest to kwestia przypadku a starannie określonych i realizowanych założeń projektowych. Bezpieczniki X–Fuse działając na wejściu dodają dźwiękowi ciepła, nasycenia i znakomitej barwy, X–Block powoduje niesamowitą klarowność i przejrzystość a X–Bulk erupcję dynamiki i jeszcze większą rozdzielczość. Całość elementów oferty współgra ze sobą znakomicie i tworzy spektakl dźwiękowy, który na długo pozostaje w pamięci. Podłączenie wszystkich ocenianych elementów do systemu ARC dało dźwięk zdecydowanie bardziej dynamiczny i przejrzysty ale; dzięki aplikacji dwóch bezpieczników X–Fuse; nie pozbawiony ciepła. Przyznam szczerze, że rzadko kiedy mamy do czynienia z tak interesującym, kompleksowym i zarazem dynamicznym debiutem rynkowym.

Sprzęt towarzyszący:

Audio Research Reference: CD 7/8 modyfikacja dc-components, preamp Reference 3, końcówka Reference 110/150 na lampach KT120, kolumny Harpia Louis, okablowanie: Kimber Select KS 1130 oraz głośnikowe KS 3035 – góra / Heavens Gate Ultra Silence – dół; zasilające Acoustic Zen Absolute, Electraglide Epiphany X.3, Heavens Gate Ultra Silence, Electraglide Ultra Khan Mk I.

Repertuar:

Adele: „21”, Tori Amos: „From The Choirgirl Hotel”, Laurie Anderson: „Strange Angels”, Kate Bush: „The Whole Story”,
Camel: „Stationary Traveller”, Tracy Chapman: „Tracy Chapman”, Clannad: „Macalla”, Eric Clapton: „Unplugged”,
Billy Cobham: „All That Groove”, Leonard Cohen: „I’m Your Man”, The Cranberries: „Everybody Else Is Doing It So Why Can’t We”, Dead Can Dance: „Within The Realm Of A Dying Sun”, Dream Theater: „Images & Words”, Dżem: „Dzień, w którym pękło niebo”, Jan Garbarek: „Twelve Moons”, Hadouk: „Now”, Iron Maiden: „Seventh Son Of The Seventh Son”, Karnataka: „Delicate Flame Of Desire”, Diana Krall: „The Girl In The Other Room”, Kult: „Your Eyes”, „Muj Wydafca”, „Unplugged”, Lacrimosa: „Elodia”, Loreena McKennitt: „The Visit”, Marcus Miller: „M²”, Nirvana: „Unplugged In New York”, Joan Osborne: „Relish”, Renata Przemyk: „W Trójce”, Santana: „Supernatural”, Sara K.: „No Cover”, Simple Minds: „Black & White 050505”, Soyka: „Neopositive”, Sting: „Nothing Like The Sun”, Toto: „Livefields”, Michał Urbaniak: „Sax & Love”, Jennifer Warnes:
„The Hunter”, Roger Waters: „The Pros & Cons Of Hitch Hiking”

3 Comments
  1. Panie Tomku,
    recenzja w dużej części zgodna z moimi odczuciami, które od pewnego czasu mi towarzyszą przy słuchaniu muzyki jazzowej i klasycznej (sporadycznie słucham i rocka) z mojego systemu wzbogaconego o dwa X Bulki i X Fusa. Dlaczego tylko w części recenzji zgodna? Otóż, oburącz podpisuję się pod Pana opinią o X Fuse oraz X Block’u (przy okazji pochwalę Pana dokładny opis ich działania), natomiast XBulk w moim systemie dociążył brzmienie, powiększył wolumen instrumentów, urealnił przekaz poszerzając i pogłębiając scenę muzyczną do stopnia, którego nigdy nie udałoby mi się uzyskać z żadnym ze znanych mi akcesoriów audio (próbowałem naprawdę sporo za zbliżoną cenę, ktorych nie wymienię by nie czynić krzywdy dystrybutorom). Tak więc, u mnie Bulk zadziałał przeciwnie niż w przypadku Pana systemu audio . Jednak użycie Bulka do niwelowania brudów EMI/RFI z listwy sieciowej i wzmacniacza (po wielu próbach tę opcję wybrałem) umożliwiło rezygnację z trzeciego elementu- XBlocka. Zrezygnowałem z Blocka, bo silniej działające Bulki nie pozwalały na „na rozwinięcie skrzydeł”… Inaczej- przestał być koniecznym elementem.

    PS. Podłączenie dodatkowego XBulka do listwy sieciowej, w moim przypadku, to nic innego jak skorzystanie z rady pewnego przesympatycznego Tomka, który swoje wrażenia opisał w komentarzu do recenzji Pana Ryki. Jeszcze mu nie podziekowałem, ale zrobię to gdy nazbieram więcej doświadczeń audiofilskich.
    Panu natomiast dziękuję za naprawdę pełną i rzetelną, w moim odczuciu, recenzję, którą z niekłamanym zainteresowaniem przeczytałem (to, ze się nie wpełni zgadzam z wnioskami nie wpływa na ocenę treści).

  2. Przepraszam- powinno być „nie w pełni” a nie jak napisałem. Zapewne popełniłem wiecej błędów, ale jeszcze ich nie odkryłem.

  3. Szanowny Panie Tomaszu,
    recenzja powyższa przymusiła mnie do ponownego podjęcia prób zastosowania X Blocka, którego wcześniej uznałem za element, którego działanie Bulki przysłonią. Ustawiłem go dokładnie nad transformatorami odtwarzacza (przypomnę, że Bulki podłączyłem do listwy zasilającej i wzmacniacza). Okazało się, że to dokładne ustawienie niczego już nie ograniczało, przeciwnie- wzmacniało opisany w poprzednim komentarzu efekt oraz wyraźnie lepiej kontrolowany stały się niższe składowe zakresu częstotliwości, barwy instrumentów nie zostały sfałszowane czego się bardzo obawiałem. Jak Pan widzi z tej notatki, recenzje (jeśli są rzetelnie napisane) mogą stać się inspirujące i korzystne dla potencjalnego nabywcy jakim i ja się staję.
    Dziękuję więc jeszcze raz, życząc sobie i innym audiofilom równie wierne rzeczywistości recenzje.

Brak możliwości komentowania.